Bractwo Wiruj�cego Miecza

Jest to opowiadanie kt�rego akcja toczy si� r�wnolegle do wypadk�w Ditri, jej zemsty i walki w osadzie, tyle �e bardziej na p�nocy Airu - jakie� 200 mil. Te na poz�r ca�kiem odr�bne w�tki maj� ze sob� wiele wsp�lnego, a bohaterowie, by� mo�e kiedy� si� spotkaj� walcz�c przeciwko sobie lub razem z przeciwno�ciami znanymi tylko bogom. W�a�ciwa opowie�� o Bractwie przybli�y dok�adniej wszystkie opisane przeze mnie w�tki i wprowadzi ich ciekawe zako�czenie. �ycz� przyjemnej lektury i ciekawych pomys��w na sesj�.

"Magiczna Furia"

Starszy m�czyzna u�miechn�� si� z�owrogo. Wiedzia�, �e ten szczeniak nic nie jest mu w stanie zrobi�. Jego d�ugie szaty sun�y po trawie gdy podchodzi� do stoj�cego przed nim ch�opaka. �redniego wzrostu m�odzieniec sta� pewnie spalaj�c przeciwnika ogniem swego spojrzenia. Jego w�osy pomimo m�odego wieku by�y ca�kowicie siwe, podobnie jak brwi i trzydniowy zarost. By� ubrany w nadpalone tu i �wdzie ubranie podr�nika, ciemny p�aszcz okrywa� jego ramiona i opada� swobodnie na plecy powiewaj�c w delikatnym wietrze. Damil zacisn�� pi�� na widok zbli�aj�cego si� wroga, wiedzia�, �e mag kt�ry przed nim stoi jest pot�ny, cho� nie mia� najmniejszego poj�cia czego on chce.
Czarodziej zatrzyma� si� w odleg�o�ci siedmiu krok�w i uni�s� r�ce, d�onie rozcapierzy�y si�, a p�niej zwar�y w mocnym u�cisku, kt�ry wywo�a� serie ma�ych wy�adowa� wok� palc�w. Damil stan�� w gotowo�ci, ba� si�, czu� przed sob� moc, wrog� moc mog�c� go zniszczy� w u�amku sekundy. Nie potrafi� jednak uciec, nogi jakby ze strachu wros�y mu w ziemi�, a z�by zadzwoni�y tak i� ch�opak prawie si� przestraszy�, �e mag to us�ysza�. Przeciwnik wykona� szereg okr�nych ruch�w r�koma a� w ko�cu klasn�� i wyrzuci� je w stron� niepewnego ch�opca.
Ze �wiec�cych jak latarnia d�oni maga wyp�yn�a b�yskawicznie struga czarnej energii. Damil krzykn�� i zakry� twarz, pr�buj�c si� odwr�ci� od nacieraj�cej mocy. Niewiele wiedzia� o magii, podstawa czarnego sto�ka maj�cego pocz�tek w skupionych teraz palcach czarodzieja uderzy�a w bok ch�opaka. Eksplozja czarnej i czerwonej energii otoczy�a skulonego Damila, drapi�c sk�r�. Wiruj�ce strugi mocy zacz�y szale� przed, za i po bokach przera�onego cz�owieka zdzieraj�c p�aszcz i niszcz�c r�kawy ubrania. Wiry mocy opad�y, a tam gdzie sta�y stopy ch�opca teraz p�on�� ogie�. Smr�d ozonu i dymu wype�ni� p�uca Damila, tak i� zakaszla� jak gru�lik w ostatnim stadium.
Samadal, z�y czarownik stan�� jak wryty. Jeden z jego najpot�niejszych czar�w nie zadzia�a�, jak to mo�liwe! Tym razem z zaci�to�ci�, a nie g�upim u�miechem przywo�a� kul� ognia, utrzymuj�c j� pomi�dzy d�o�mi aby nabra�a mocy i wzni�s� j� wreszcie ponad g�ow�. Magiczny ogie� nie pali� go, czu� jednak jego ciep�o i ch�� niszczenia. Nie zwlekaj�c wypu�ci� ognisty pocisk posy�aj�c za nim w �lad ostatni� cz�� inkantacji na trafienie.
- Davouo'le Dorther oviert Iverno domm!
Damil od razu poczu� smr�d siarki i us�ysza� ryk p�omieni zakl�tych w lec�cym na niego pocisku. Przera�enie wymalowa�o si� w jego oczach, gdy kula ognia znalaz�a si� niewyobra�alnie blisko. Najszybciej jak m�g� skoczy� w bok turlaj�c si� po ziemi. Byle dalej od tego p�on�cego inferno.
Niestety za p�no. Nag�y wybuch targn�� powietrzem, a fala ognia rozprzestrzeni�a si� we wszystkie strony rycz�c jak ziej�cy smok. Damil poczu� smr�d palonej sk�ry i materia�u. Nag�y b�l rozerwa� bok i lew� nog� pal�c� furi�, tak i� m�odzieniec prawie straci� kontakt z rzeczywisto�ci�. Krzykn�� nieprzytomnie i upad� na plecy wbijaj�c zachodz�cy mg�� wzrok w b��kitne niebo pe�ne chmur �adnej pogody. Prawie nie dobiega�y do jego uszu szeleszcz�ce kroki Samadal'a.
Z�y mag podszed� do le��cego m�odzie�ca i u�miechn�� si� z�owrogo.
- Mieli racj�, jest w tobie Esencja. Zarobi� na tobie fortun� i zdob�d� pot�g� wi�ksz� ni� ktokolwiek mo�e to sobie wyobrazi�!
Rozleg� si� charcz�cy �miech starego cz�owieka, kt�ry spaczony przez czarn� magi� pragn�� w�adzy i uczyni� w jej stron� ogromny krok. Pot�ga by�a blisko, wystarczy�o wyci�gn�� po ni� r�k�, a Samadal zamierza� to w�a�nie uczyni�.
Wypowiedzia� szereg s��w, a r�ce zatoczy�y spirale i kr�gi ponad nieprzytomnym Damilem. Cienkie smugi ��tej energii opad�y na ramiona brzuch i nogi ch�opca opinaj�c je silnymi wi�zami nie do rozerwania dla �miertelnika. Potem za�piewa� kolejne zakl�cie tym razem d�u�sze i przyjemniej brzmi�ce. S�owa by�y g�adkie i brzmia�y s�odko, jednak pod koniec trzy charcz�ce g�oski zak��ci�y rytm zakl�cia nadaj�c mu wypaczony wyraz. D�onie u�o�y�y si� w znak p�ksi�yca, a przed nimi w odleg�o�ci trzech krok�w otworzy� si� ziej�cy czerni� owal wysoko�ci ros�ego m�czyzny. Czarownik uni�s� praw� r�k� na wysoko�� piersi i szepn��:
- Levitrirus!
Nieprzytomny Damil uni�s� si� i wlecia� do portalu, za nim wszed� mag. Portal zamkn�� si� z hukiem niesionym przez wiatr jeszcze wiele mil st�d.

Pos�anie by�o niewygodne, twarde i pe�ne zgrubie� dra�ni�cych plecy i wbijaj�cych si� we wszystkie mi�nie sp�tanego czarem ch�opca. Damil spr�bowa� si� przewr�ci� na drugi bok, nic z tego, magiczne p�ta nie popuszcza�y nawet na milimetr. Uni�s� lekko g�ow� i na ile pozwala�a mu na to pozycja rozejrza� si� po du�ej komnacie. Le�a� w rogu sali pe�nej grat�w, p�ek z puszkami i s�oikami, szaf na kt�rych w nie�adzie le�a�y ksi�gi, kartki luksurskiego pergaminu i pozwijane zwoje. W przeciwleg�ym rogu by� kominek rzucaj�cy migocz�ce �wiat�o na fotel stoj�cy ty�em do unieruchomionego Damila. Ch�opak nie by� w stanie odgadn�� czy w fotelu kto� siedzi czy nie. Ca�y czas mia� �wiadomo�� jakby kto� tu by�, jakby co� lub kto� ca�y czas wpatrywa�o si� w niego ciekawskim spojrzeniem. To dziwne uczucie nasila�o si�, a Damil czu�, �e ma coraz wi�ksz� ochot� ucieka�. Chcia� wia� gdzie si� tylko da i ujrze� s�o�ce dodaj�ce otuchy i si�.
Przeszkod� s� wi�zy, czar trzymaj�cy go w tej pozycji rzucony przez jakiego� pod�ego cz�owieka. Teraz one sta�y si� celem my�li Damila. Skoncentrowa� si� na nich i prawie bezwiednie wyobrazi� sobie no�yce, wielkie srebrne no�yce rozcinaj�ce ��te postronki. Nie wiedzia� jak to si� sta�o ale nacisk zmala�, a on sam opad� na drugi bok. Po chwili szczerego zdziwienia i strachu uni�s� g�ow�.
Czaru ju� nie ma! Jak to mo�liwe?
Nie mia� du�o czasu do zastanowienia si� nad t� kwesti� gdy� w momencie gdy si� gwa�townie poruszy� sala wype�ni�a si� o�lepiaj�cym blaskiem. Damil krzykn�� i rzuci� si� na pos�anie zas�aniaj�c g�ow� r�kami. Chwila napi�cia min�a. Powoli si� ods�oni� i pozwoli� oczom przyzwyczai� si� do �wiat�a. Teraz ju� wiedzia� co by�o �r�d�em �wiat�a, to kamie� - dweomer - magiczny klejnot �wiat�a. Widzia� takie u maga mieszkaj�cego w jego rodzinnym miasteczku.
Us�ysza� j�k.
Cichy, przyt�umiony i rozpaczliwie �a�osny. Tak pe�en b�lu, �e w piersi Damila serce zacisn�o si� na kr�tk� chwil�. Spojrza� w kierunku sk�d wydawa�o mu si� �e dobiega� d�wi�k.
Klatka by�a ma�a, nawet dziesi�cioletniemu dziecku nie pozwala�aby na rozprostowanie n�g, a ona tam siedzia�a, zgi�ta w skrajnie niewygodnej pozycji z twarz� przyci�ni�t� do dw�ch brudnych pr�t�w. Dopiero teraz zauwa�y� te� inne klatki przy �cianie przy kt�rej sta�o jego ��ko. Przyjrza� si� tej dziewczynie dok�adniej i doszed� do wniosku, �e ma niewiele ponad szesna�cie lat, a jej w�osy niegdy� koloru z�ota, teraz poplamione krwi� i brudem wydawa�y si� zlepkiem lnianych nie w pe�ni przerobionych sznureczk�w. Tu� obok klatki sta� st� ca�y zlany czym�...
Na bog�w, to krew!
Serce zacz�o mu mocniej bi�, a d�onie sta�y si� �liskie i lepkie od potu. Na stole le�a�o cia�o. Ca�e skrwawione i por�bane na cz�ci, wn�trzno�ci sp�ywa�y z blatu na ziemi� tworz�c makabryczn� mieszank�. G�owa z na wp� rozci�tym czo�em i ciekn�cym m�zgiem le�a�a na uchu na p�ce obok. Ch�opak gwa�townie si� odwr�ci� i zwymiotowa�, cho� naprawd� nie mia� czym.
Uwi�ziona w klatce poderwa�a g�ow� jakby dopiero teraz zauwa�y�a czyj�� obecno��. Skrzywi�a si� z b�lu gdy co� przeskoczy�o jej w karku, zaraz potem przetar�a �zawi�ce, podra�nione przez �wiat�o oczy. Spr�bowa�a obr�ci� si� w stron� sk�d dobiega�y d�wi�ki, ale nie bardzo jej to wychodzi�o. Zn�w j�kn�a i zrezygnowana przywar�a do krat.
Przez d�u�sz� chwil� Damil nie potrafi� si� poruszy�, a md�o�ci ca�y czas szarpa�y jego wn�trzno�ciami. Ten odra�aj�cy widok zapad� w jego pami�� i nawet gdy zamyka� oczy, zakrwawione kawa�ki mi�sa i strz�pki sk�ry jawi�y si� przed nim wzbudzaj�c wszechogarniaj�c� odraz� i nienawi�� do osoby kt�ra mog�a tego dokona�. Poczu� w sobie dziwne wibracje i dr�enie. Natychmiast powsta� szukaj�c kr�tkiego miecza jaki dosta� od ojca na podr�. Nie by�o go tam, a wibracje wzros�y. Ch�opak z przera�eniem zacz�� rozgl�da� si� w poszukiwaniu z�ego maga mog�cego w ka�dej chwili rzuci� jaki� pot�ny czar. Nikt si� nie pojawia�, a dr�enie cia�a nie ustawa�o.
Uwi�ziona dziewczyna zerkn�a najd�u�ej jak mog�a na Damila, jej oczy rozwar�y si� w przera�eniu, a broda zadr�a�a. W komnacie rozleg� si� st�umiony krzyk.
M�odzieniec spojrza� na klatk�. Czu� si� nieswojo, a na widok przera�onej dziewczyny poczu� si� jeszcze gorzej. Podszed� bli�ej, a wi�niarka zas�oni�a si� z krzykiem bol�cymi r�koma.
- Uspok�j si� przecie� ci nic nie zrobi� - powiedzia� i szarpn�� za kraty i wtedy zauwa�y� �e co� jest nie tak.
Jego d�onie �wieci�y dziwnym, m�tnym blaskiem. �wiat�o to - b��kitnawe - wydobywa�o si� jakby z wn�trza jego cia�a. Nie mia� najmniejszego poj�cia co to mo�e by�. Teraz jednak by�y wa�niejsze sprawy, po upewnieniu si�, �e �wiat�o to nic mu z�ego nie robi zn�w szarpn�� za drzwiczki klatki.
Nic.
Damil fukn�� z frustracj� i zacz�� si� rozgl�da� za czym� co mo�e pom�c w ich otwarciu. Jego wzrok pad� na faluj�c� jak powierzchnia jeziora cz�� �ciany. Zbli�y� si� i uwa�nie przyjrza� niecodziennemu zjawisku. S�ysza� cichutkie brz�czenie dobywaj�ce si� jakby zza bariery, a ciekawo�� kaza�a tego dotkn��. Ch�opak pos�ucha� i pog�adzi� palcami po mi�kkiej g�adzi faluj�cej �ciany. Jego palce zag��bi�y si�, a on sam krzykn�� gwa�townie cofaj�c r�k�. Ta dziwna cz�� �ciany przypomina�a wod� utrzyman� przez jak�� tajemnicz� si�� pionowo. Damil podszed� do klatki i ukl�kn�� przy niej tak aby jego twarz znalaz�a si� na wysoko�ci twarzy dziewczyny. Dopiero teraz zauwa�y� niegdy� zielone, teraz m�tne oczy, delikatne rysy twarzy, delikatnie zadarty nosek i sp�kane, cho� jeszcze trzy dni temu soczyste usta.
- Kim jeste�? - zapyta� najspokojniej jak potrafi�.
Nie powiedzia�a ani s�owa.
- Czy zamkn�� ci� tu ten mag?
- Powiedz co�!
Wygl�da�o tak jakby chcia�a co� rzec, a nie mog�a, jakby jaka� si�a zabrania�a powiedzie� jej jakiekolwiek s�owo, wyda� jakikolwiek d�wi�k.
- Czy wiesz jak si� st�d wydosta�? - nie rezygnowa� Damil.
Po chwili czekania powsta� i doszed� omijaj�c szerokim �ukiem zakrwawiony st� do niedu�ego biurka. Sekretarzyk by� zawalony zwojami i kartkami pergaminu na kt�rym kto� uk�ada� rz�dy szkaradnych liter. Obok sta�o pi�ro i ka�amarz z inkaustem koloru krwi. Damil wzdrygn�� si� na ten widok i zacz�� szuka� szuflad i skrytek. Przeszukiwa� ka�dy skrawek blatu, ka�d� szuflad� i najdrobniejsze zag��bienie czy szczelin� pomi�dzy ��czeniami.
Nic, �adnego klucza.
Damil kopn�� ze z�o�ci� w mebel i ze zdziwieniem stwierdzi�, �e jego kopniak nie natrafi� na op�r drewna. Ch�opak coraz bardziej podekscytowany przykl�kn�� i dotkn�� palcem boku biurka. W momencie gdy czubek jego palca musn�� �ciank� znik�a ona rozpadaj�c si� jak st�uczone szk�o.
Za du�o tych niespodzianek - pomy�la� i si�gn�� po szkatu�k� le��c� w ma�ym zag��bieniu.
Poczu� delikatne mrowienie i niepok�j ale mimo to otworzy� wieczko. Jego oczom ukaza� si� przepi�kny klucz zdobiony w brylanty i z�oto grawerowane wed�ug starej elfickiej sztuki. Magia bi�a z ka�dego runu i naci�cia widniej�cego na kluczu d�ugo�ci go��biej lotki. Damil podszed� do klatki dziewczyny i spojrza� w jej pe�n� b�lu twarz, na kt�rej teraz pojawi� si� promyk nadziei rozja�niaj�c jej pi�kne rysy. Ch�opak zawaha� si� chwil� nie widz�c �adnej dziurki do zamka, jednak sekund� p�niej wyci�gn�� w stron� pr�t�w d�o� uzbrojon� w z�oty klucz.
Uwi�ziona krzykn�a gdy kraty poch�on�y jak paszcza rekina, r�k� Damila wraz z kluczem. M�odzieniec wierzga� usi�uj�c wyrwa� si� z �miertelnie silnego u�cisku. Stal zaciska�a si� coraz mocniej i mocniej, a ko�ci nagi�y si� do granic mo�liwo�ci.
Pu�apka spe�ni�a swoj� rol�, ju� po mnie... nie to stw�r, niszcz�ca si�a. Trzeba jej stawi� czo�a, walczy� do ko�ca!
Magle wszystko usta�o, kraty wr�ci�y na swoje miejsce, a r�ka Damila zn�w by�a wolna. Oddychaj�c g��boko Damil spojrza� na skulon� i roztrz�sion� wi�niark�. Podszed� jeszcze bli�ej krat, kt�re pomimo i� klucz znikn�� nie otworzy�y si�. Pozbawiona wszelkiej nadziei dziewczyna szlocha�a bezg�o�nie co w martwej ciszy komnaty wygl�da�o upiornie. Ch�opak czuj�c spoczywaj�c� na sobie odpowiedzialno�� za jej cierpienie zacisn�� pi�ci i w przyp�ywie desperacji z�apa� za pr�ty. Chcia� za nie z�apa�.
Metalowe kraty wygi�y si� unikaj�c jego dotyku, a zarazem otwieraj�c drog� do uwi�zionej.
Dziewczyna przez chwil� si� nie rusza�a, spojrza�a Damilowi w oczy. Zaciekawi�o go to spojrzenie, zobaczy� w nim rodz�c� si� determinacj� przetykan� b�lem i cieniem strasznych prze�y�. Zobaczy� te� wiruj�cy b��kit szaro�ci nios�cy emocje i si��, przysi�g�by �e nadzwyczajn� i nieludzk�. Ch�opak kierowany impulsem wyci�gn�� w jej stron� d�o�. Dalej si� w niego wpatrywa�a, a w jej spojrzeniu zaczyna� ujawnia� si� strach.
- Nic ci nie zrobi� - powiedzia� p�g�osem po czym powt�rzy� nieco g�o�niej - Nic ci nie zrobi�. Kim jeste�?
Dziewczyna opanowa�a si�, po kr�tkim czasie zebra�a na odwag� i wskaza�a palcem na gard�o. Damil pow�drowa� spojrzeniem za d�oni� w stron� szyi, jednak jego wzrok pad� nieco ni�ej gdzie brudna koszula znacznie rozdarta osun�a si�. Szybko si� zreflektowa� i zobaczy� ma�� metalow� obro�� spinaj�c� szyj� nieznajomej.
Damil pom�g� jej wsta�. Przez kilka d�ugich chwil nie potrafi�a usta� o w�asnych si�ach co wyra�nie j� denerwowa�o i wprawia�o w zak�opotanie. Ze �zami w oczach usi�owa�a usta� co zawsze ko�czy�o si� l�dowaniem w ramionach Damila.
- Czy wiesz jak si� st�d wydosta�? - zapyta� po chwili.
Milcza�a walcz�c z odr�twieniem, z zaci�ciem na brudnej twarzy stawia�a pierwsze niezdarne kroki, kt�re wychodzi�y jej coraz lepiej. M�odzieniec odwr�ci� si� nie chc�c jej peszy� i podszed� do faluj�cej �ciany. Jego ciekawo�� zn�w zwyci�y�a i dotkn�� ca�� d�oni� mrowi�cej masy. Poczu� si� jakby w�o�y� r�k� do ciep�ego piasku, przyjemnego i mi�kkiego.
Nagle co� niewidocznego z�apa�o go za r�k� i szarpn�o tak i� odlecia� trzy kroki w ty�. Przera�ony spojrza� na palce pokryte czarn� mazi�. Z krzykiem cofn�� si� gdy przez �cian� wkroczy� do komnaty mag, w�a�ciciel tego okropnego miejsca.
- Nie ma mnie p� godziny, a ty ju� niszczysz? - zapyta� z wyra�na ironi� w g�osie po czym uni�s� r�ce.
Damil cofa� si� na �okciach a� dobrn�� do pokrytego krwi� sto�u. Jego r�ka zag��bi�a si� w czym� o�lizg�ym i mi�kkim. Gdy dotar�o do niego co trzyma w d�oni zn�w zwymiotowa�, a z paskudnego och�apu zacz�� formowa� si� szkaradny kszta�t. Samadal �piewa� charcz�c� i wywo�uj�c� dreszcz inkantacj�, a w miar� s��w tworzy� si� nowy fragment dziwnego stwora. Walcz�c z md�o�ciami ch�opak szybko wsta� i zacz�� si� cofa�, obserwuj�c cz�api�ce pokractwo . Groteskowa istota mia�a sze�� �ap przywieraj�cych do kamiennej pod�ogi, pozostawiaj�c mokre, czerwone �lady. Z przodu wynurza�y si� i chowa�y karmazynowe kleszcze stworzone jakby z wyszczerbionych ko�ci. Potw�r r�s� a Damil nie mia� najmniejszego poj�cia co teraz robi�. Samadal �mia� si� chrapliwie i uderzy� dziewczyn� odrzucaj�cym zakl�ciem, upad�a kilka krok�w dalej trac�c przytomno��.
Damil ucieka� jak m�g� najszybciej. Wskoczy� nawet na krwawy st�. Bestia zmia�d�y�a swymi kleszczami drewno razem z trupem, dooko�a sikn�a ciemno karmazynowa posoka obryzguj�c �ciany kraty i brudne ubranie ch�opca. W ko�cu nie by�o gdzie ucieka�, zap�dzony w r�g Damil ju� traci� nadziej�, panika i potworny strach przed �mierci� w tak okropny spos�b odebra�y mu zdolno�� my�lenia i mo�liwo�� ucieczki. Ostre kraw�dzie ko�ci zbli�a�y si�, a okropny od�r stawa� si� nie do zniesienia.

W komnacie pojawi� si� �wietlisty kr�g, gdy znikn�� na jego miejscu sta� m�czyzna w ciemnych szatach pokrytych tajemniczymi znakami i zdobieniami. Czarne w�osy i czarna broda sprawia�y wra�enie grozy, jednak jego b��kitne jak niebo oczy przeczy�y pozorom i zadawa�y k�am wygl�dowi. Tajemniczy przybysz w lewej r�ce trzyma� r�d�k� ze zwie�czeniem w kszta�cie smoczej paszczy w prawej za� d�ug� lask� czarodziejsk�.
- Samadal g�upcze st�j! - krzykn�� przybysz, a jego kostur rozb�ysn�� �wiat�em wdzieraj�cym si� w najmniejsze zakamarki mroku sali. Czubek laski l�ni� a oczy maga sta�y si� jak diamenty.
Z�y czarodziej odwr�ci� si� w stron� nowego przeciwnika i rykn�� we frustracji. Jego g�os odbija� si� echem od nagle g�adkich �cian, b�d�cych teraz magicznymi lustrami.
- Artasan! Czy ty zawsze musisz wtr�ca� si� w nie swoje sprawy?
- Wiesz, �e nie mo�esz go zabi�! Dobrze wiesz!
- Nic mnie nie obchodz� twoje s�owa, dzi� i tak zginiesz! Atraseran gotherm dhaahm fvir !
Po tych s�owach szkaradny stw�r odwr�ci� si� od omdla�ego ze strachu i odoru Damila i ruszy� w stron� przeciwnika swego pana. Zaszczuty ch�opak odetchn�� z ulg�, jednak to odpr�enie nie trwa�o d�ugo. Poczu� nag�e wtargni�cie, wydawa�o mu si�, �e wszystkie jego my�li s� g�o�ne i ka�dy mo�e ich s�ucha�. To nieprzyjemne uczucie nie trwa�o jednak d�ugo, chwilk� p�niej w jego g�owie zabrzmia� g�os:
Uciekaj, przez portal! Uciekaj st�d ch�opcze!
Sal� targn�a eksplozja, huk tak silny �e przez chwil� nic nie by�o s�ycha�. Martwa cisza pomimo wybuch�w i wrzeszcz�cych wir�w magii zderzaj�cej si� w ka�dym punkcie. Damil spojrza� na walcz�cych mag�w zastanawiaj�c si� przez chwil� co wyniknie z tego starcia. Przyr�wna� sobie ich w my�lach jako dwa wilki walcz�ce o przewodnictwo, nie wiedzia� kto mo�e mu pom�c jednak postanowi� pos�ucha� tych tajemniczych s��w. Unikaj�c j�zyk�w ognia i trzeszcz�cych b�yskawic przedziera� si� w stron� wyj�cia, kt�re jak mu si� wydawa�o by� naprzeciw. Wtem jego wzrok spocz�� na le��cej dziewczynie. Zn�w poczu� na sobie ci�ar obowi�zku, by�o nie do pomy�lenia aby m�g� j� tu zostawi�, poza tym te oczy...
Kolej wybuch. Dooko�a poczernia�o, a pod�oga zadr�a�a tak �e musia� przykl�kn�� aby nie upa��. Strach coraz bardziej �ciska� mu serce na widok tak ogromnej pot�gi. W ca�ym swoim �yciu nie widzia� takiej furii mocy i ludzi. Rycz�ce fale ognia i strumienie b�yskawic roztrzaskiwa�y si� o �ciany, tarcze mag�w czy meble miel�c je z trzaskiem na wi�ry. Rozb�yski energii dooko�a mag�w zdawa�y si� wirowa� a dr���ce powietrze przepe�nia� smr�d, kt�ry Damilowi wydawa� si� nadzwyczaj ohydny. By�o w nim wszystko piek�o, zgnilizna, zimno i ciep�o, spalenizna i grobowe wyziewy. Trudno�ci sprawia� te� dym wydzielany przez wybuchaj�ce ogniste pociski. Drapa� w gardle, pali� w oczy. Ch�opak wypatrywa� dziewczyny ale ta przera�aj�ca kakofonia wrzask�w, ryk�w i wybuch�w m�ci�a mu my�li i targa�a nerwami.
Ca�y czas mia� przed sob� te b��kitno szare oczy widz�ce w nim nadziej� i zbawienie od udr�ki. To dodawa�o mu si�y, czu� �e nie mo�e by� inaczej, musi j� znale��, tak chce los.
Los jednak jest zmienny. Przed oczyma wyr�s� potw�r. Humanoidalny korpus zwie�czony zmia�d�on� g�ow� z jednym okiem i zatopiony w o�lizg�ej masie. Szkaradna istota spojrza�a czerwonym �lepiem na dysz�cego Damila i unios�a �ap� uzbrojon� w pot�ny szpon. Spad� cios z gwizdem mijaj�c sparali�owanego ch�opca. Nast�pny b�dzie celniejszy.
Damil uskoczy� w lewo wpadaj�c w gwi�d��cy wir energii. Struga mocy odrzuci�a go z tak� si�� �e wpad� prosto na gulgocz�cego stwora. Z krzykiem odskoczy� i stan�� tu� za zasi�giem ko�cianego kolca. Rozgl�da� si� nerwowo za jak�kolwiek broni� gdy zobaczy� na p�ce za przeciwnikiem niedu�y miecz - podarunek od ojca. Jak bardzo teraz dzi�kowa� w duszy za przezorno�� tego staruszka.
By� jednak ma�y problem. Na drodze do broni sta� stw�r, kt�ry raczej nie mia� zamiaru go wypu�ci�.
Co robi�, co robi�, my�la� gdy b�yskawica wylatuj�ca z r�ki maga z lask� spali�a g�ow� i g�rn� cz�� korpusu bestii. Damil spojrza� w jego stron�, niewyra�ny kontur maga unosi� si� ponad pogorzeliskiem. Kamienna pod�oga zaczyna�a si� rozpada�.
Uciekaj st�d! Ju�!
Ot�pia�y i os�abiony zetkni�ciem z obc� magi� Damil doczo�ga� si� do nieprzytomnej dziewczyny, kt�ra w�a�nie zaczyna�a otwiera� oczy.
- Chod� - krzykn�� zachrypni�tym g�osem gdy kolejny pocisk zmi�t� klatk� obok - szybko ma�a!
Burza magii nasili�a si� tak, �e prawie czuli przed sob� m�tne kszta�ty przywo�anych duch�w czy Demon�w Mocy, czatuj�cych na dusze nieroztropnych mag�w. Furia energii ch�osta�a twarz podtrzymuj�cego dziewczyn� Damila, a odr�twienie wdziera�o si� w jego mi�nie i stawy. Stawia� krok za krokiem nie czuj�c ju� prawie b�lu oparze� czy ran zadanych zakl�ciem czy lec�cym od�amkiem. W ko�cu pad�. Wiruj�cy �wiat stan�� w miejscu i pogr��y� si� w mroku.
Nasta�a czarna otch�a� nie�wiadomo�ci.

Koniec cz�ci pierwszej... (cz�ci nast�pne ju� nied�ugo!)

Powr�t od pergaminu do sto�u karczemnego